piątek, 21 czerwca 2019

"Polskie księżniczki" - Anna Jurczyńska, Maciej Plamowski - Recenzja


Świetnie napisany i przestawiony (cudowne ilustracje!) zbiór informacji o wszystkich Polskich księżniczkach jakie możemy/mogliśmy/będziemy mogli spotkać na lekcjach historii. Bardzo ciekawie ukazane postacie i ich dzieje w jak najmniejszej ilości tekstu. Każda z przedstawionych księżniczek jest także zilustrowana, co dodatkowo potęguje przyjemność z czytania (dziecko może skonfrontować swoje wyobrażenie o danej królewnie z jej portretem). Forma książki pozwala też na czytanie jej z młodszym dzieckiem, bo piękne rysunki nie pozwolą się nudzić.

Książka jest napisana lekkim, bajkowym językiem, dzięki czemu czyta się ją szybko i przyjemnie. Bardzo fajny prezent dla dziecka któremu chcemy zaszczepić zainteresowanie historią. Mimo, że to książka o księżniczkach, to nadaje się  nie tylko dla dziewczynek ;)

Jeżeli chodzi o samo wydanie, to książka jest w porządnej, twardej oprawie, strony są śliskie a wszystkie rysunki dopieszczone i po prostu śliczne.

Więcej zdjęć książki (ilustracji) na moim instagramie.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Media rodzina.

sobota, 15 czerwca 2019

"Hazel Wood" - Melissa Albert - Recenzja


"Kiedy Alice się urodziła, jej oczy były czarne od jednego końca do drugiego."

Trochę mroczna powieść, coś pomiędzy fantasy, dark fantasy i YA, w której świat baśni przenika do świata rzeczywistego. Jest całkiem dobra, ale to wszystko. Jest "okey". Nie jest wybitna ani zapadająca w pamięć na dłużej. Szczerze mówiąc po opisie liczyłam na więcej, a już na pewno nie spodziewałam się, że tak bardzo skojarzy mi się z inną, kiedyś czytaną przeze mnie książką - "Strażniczka książek" autorstwa Mechthild Gläser. Mam wręcz wrażenie, jakby obie miały to samo źrodło/korzeń czy inny zaczyn, na podstawie którego powstały obie powieści. Przez to podobieństwo dużo rzeczy byłam w stanie przewidzieć wcześniej, a fabuła nie była już tak ekscytująca jak mogłaby być.

"Mogłaś im pomóc - syknęłam. -  Mogłaś sprawić żeby... żeby przynajmniej zasnęli."

"Hazel Wood" opowiada historię dziewczyny, Alice, która odkąd pamięta, ciągle ucieka przed pechem razem z mamą. Nigdzie nie udaje im się zostać dłużej niż kilka miesięcy, bo zawsze jakiś dziwny incydent zmusza je do szybkiego pakowania dobytku i przemieszczenia się w inne rejony kraju. Wszystko zmienia się, gdy dostają informację, że babcia Alice - kobieta, której Alice nigdy nie poznała - autorka mrocznych, kiedyś bardzo popularnych baśni umarła. Mama dziewczyny z dziwną ulgą oznajmia, że w końcu będzie inaczej, i, że już nie będą musiały się ciągle przeprowadzać. Po kilku miesiącach mieszkania w jednym miejscu, Alice zaczyna wierzyć że faktycznie jakimś cudem życie w końcu zacznie się układać. Niestety w okół dziewczyny zaczynają dziać się niepokojące rzeczy, dziwnie związane z tomem opowieści napisanym przez babcię, który Alice tylko raz w życiu widziała ale nie zdążyła przeczytać, gdyż książkę zabrała jej mama. Gdy ktoś porywa jej mamę, a jedynym tropem jest informacja od niej - Trzymaj się z dala od Hazel Wood - czyli miejsca, w którym żyła i umarła jej babcia, dziewczyna za wszelką cenę postanawia ją odnaleźć. Oczywiście udając się do Hazel Wood, choć nie może nawet przypuszczać, co tam na nią czeka. W podróży pomaga jej kolega ze szkoły - Ellery Finch - będący wielkim fanem twórczości jej babci - tylko czy faktycznie chce jej pomóc, czy raczej sam, wiedziony dziwną fascynacją, za wszelką cenę chce dostać się do miejsca gdzie żyła jego idolka? 

"Nikt nie może naprawić zepsutej maszyny, jeśli nie ma do niej części."

Niestety jak dla mnie powieść dość schematyczna, której tylko gdzieniegdzie udało się mnie zaskoczyć. Mimo to całkiem dobrze się ją czyta, dużo się w niej dzieje i wciąga czytelnika, także dzięki stylowi pisania autorki, który jest lekki i często pobudzający wyobraźnię. Autorce udało się też wprowadzić mroczny klimat który utrzymuje się przez całą powieść, co jest bardzo dużym plusem. Głównej bohaterki nie polubiłam, jakaś taka trochę nijaka dla mnie była. Za to bardzo przypadł mi do gustu Ellery Finch, który według mnie sporo wniósł w tę historię. Jest postacią barwną i zaskakującą, a do tego jako w sumie jedyna postać zaskoczył mnie w zakończeniu książki.

Prawdopodobnie gdybym wcześniej się nie zetknęła z "Strażniczką książek", to "Hazel Wood" czytałoby mi się dużo lepiej i przyjemniej, szczególnie, że dużo sytuacji być może bym nie była w stanie przewidzieć. Co prawda fabuły obu książek różnią się od siebie, jednak wiele wątków mają bardzo podobnych, tak jakby (co już pisałam na początku) obie autorki zaczerpnęły pomysł z tego samego źródła i każda rozwinęła go na swój sposób. Przy czym Hazel Wood jest mroczniejsze i bardziej pogmatwane.

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o naprawdę pięknej okładce i cudnej zakładce. Wizualnie ta książka naprawdę jest dopieszczona na 100%.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.