piątek, 7 grudnia 2018

"Bank Violettkäfer. Dział Depozytów Nadzwyczajnych" - Bartłomiej Jucha


                                                                                                                

Na wstępie mogę powiedzieć, że po przeczytaniu ostatniego słowa od razu sprawdziłam, kiedy (i czy!) będzie część druga. Na szczęście będzie, na nieszczęście - nie wiadomo jeszcze kiedy. Książka, choć z początku jak dla mnie zawiera za dużo opisów już po kilkunastu stronach mocno pochłania i to nie tylko za sprawą głównego bohatera - Wacława. W trakcie Jego podróży spotyka wiele postaci, o których czytelnik po prostu chce wiedzieć więcej i więcej, a najchętniej to dostałby ich osobne biografie ;).


Książka opowiada o mocno stąpającym po ziemi mężczyźnie - Wacławie, który nagle zostaje dyrektorem banku - i to nie byle jakiego - banku który aż pęka w szwach od magii. Co ciekawe i dość rzadko spotykane w książkach typu Bohater-Którego-Życie-Nagle-Wywróciło-Się-Do-Góry-Nogami, Wacław bardzo szybko przyjmuje do wiadomości, że magia jednak istnieje, a istoty takie jak wampiry czy czarodzieje chodzą po naszym świecie.

"- A niech was wszystkich diabli - warknął Wacław i znów położył się na ziemi obrażony na cały ten niedorzeczny świat."

Miło było dla odmiany przeczytać coś, gdzie bohater nie traci połowy książki na godzenie się ze swoim nowym losem/powołaniem i zamiast skarżyć się, po prostu przechodzi od razu do działania. A akcji to mamy tu sporo! W sumie cały czas coś się dzieje, a jak już myślałam, że w końcu nastąpi chwila odpoczynku i Wacław sobie odsapnie (tak, nawet zaczęłam Mu realnie współczuć) to fabuła zaskakiwała mnie nowym wątkiem.

Mamy tu trochę kryminału, dużo fantasy, szczyptę ironii, a nawet odrobinę miłości - polecam każdemu kto ma ochotę na wciągającą opowieść w takich klimatach, ale taką inną niż wszystkie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz