czwartek, 7 lutego 2019

Magia zaczyna się tam, gdzie kończy się logika - "Tuczarnia motyli" - Marcin Szczygielski - Recenzja

____________________________________________________________

Druga część książki "Czarownica piętro niżej" (Recenzja TU) jest tak samo jak pierwsza pełna magii, tajemnic, zagadek oraz dobrego humoru. Choć pierwsza część troszkę bardziej mi się podobała (w sumie nie wiem czemu, bo druga nie jest wcale gorsza) to tą też pochłonęłam w całości za jednym razem.
Tym razem Maja trafia do domu ciabci zimą, kiedy to opady śniegu w Warszawie są na tyle duże, że ludzie chodzą wydrążonymi w zaspach tunelami, a szkoły zostają zamknięte. Maja korzystając z wydłużonych ferii postanawia kontynuować poszukiwania swojej praprapra...prababci Niny.

"- Klątwę?! - zawołała Maja półgłosem. - Jaką?
- Po prostu zablokowała zapadkę klamki - wyjaśniła ciabcia. - Nie da się otworzyć zamka. To bardzo prosty sposób.
- Nie prawda! - zaperzyła się Lilka. - Rzuciłam klątwę zakleszczenia pomieszczenia!"

Jednak po przyjeździe do Szczecina okazuje się, że wszystko jest nie tak jak być powinno. Zamiast ciabci na dworcu czeka na nią dziewczynka w jej wieku, która twierdzi że jest ciabcią, ktoś porwał zdradliwie lilie, a Monterowa... No, ciotka Lili też się zmieniła. Maja rozpoczyna śledztwo w sprawie uprowadzonych lilii bo tylko one mogą im pomóc w odkręceniu tego całego bałaganu. Jedynym śladem okazuje się skrzydło motyla, dziwnie podobne do skrzydła motyla zatopionego w bursztynie, wiszącego na łańcuszku który Maja dostała od mamy. Idąc tym tropem Maja razem z ciabcią i ciotką Lili odkrywają osobliwą szklarnię i jeszcze bardziej osobliwe.. motyle.

"Świetnie to wymyśliłaś, kochanie. - Ciabcia klasnęła w ręce. - Jestem z ciebie dumna. Ale jest jeden drobny szkopuł.
- Co jest? - Maja popatrzyła na nią z niepokojem, bo nie znała tego określenia.
- Fakt, który sprawia, że twój pokrętny domysł bierze w łeb - wyjaśniła Monterowa [...]"

Tak jak w przypadku pierwszej części, ta też nie tylko bawi ale i uczy jak być dobrym i dobrze postępować. Nad obrazem relacji rodzinnych nie będę się rozpisywać bo o tym już pisałam przy okazji recenzji części pierwszej, jedynie napomknę, że to fajna rodzinka i coraz bardziej się z nią zżywam! Myślę, że każde dziecko czytające tą powieść będzie z nadzieją spoglądało na ogród lub szklarnie doszukując się tam choć odrobiny magii. W końcu kto by nie chciał porozmawiać z kotem czy zaprzyjaźnić z motylem?



Jedyne co mnie trochę męczyło to ilość imion jakie nadał motylom autor. Przyznam, że czasem trudno mi było się połapać.. Tak naprawdę ogarnęłam je dopiero jak zobaczyłam ilustracje z drzewkami genealogicznymi. Niestety ilustracje te są na końcu książki, więc zaznajomiłam się z nimi już po przeczytaniu całości (Przy 3 części którą aktualnie czytam byłam już bardziej cwana i sprawdziłam czy z tyłu nie ma jakichś fajnych rysunków, ale niestety nie). Bardzo ciekawa i pomocna jest też mapka szklarni (tak, także na końcu książki). Co do ilustracji to są tak samo fajne jak w części pierwszej, i tak samo na końcu każdego rozdziału jest "minikomiks" - czyli zbiór obrazków związanych z poprzedzającym go rozdziałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz