poniedziałek, 4 lutego 2019

Widzieć prawdę to czasem niebezpieczna moc - "Prawdodziejka" - Susan Dennard - Recenzja

_______________________________________________________________________________

Już na wstępie muszę powiedzieć, że "Prawdodziejka" to jedna z najlepszych przeczytanych przeze mnie książek 2016 roku! Co prawda może nie było to jakieś arcydzieło literackie, ale przeczytałam jednym tchem, prawie nie odrywając oczu od kartek. Prawdę mówiąc, nie bardzo mam się tu do czego przyczepić, wszystko mi się podobało. Co prawda kilka rzeczy da się przewidzieć wcześniej ale nie jest to na tyle nagminne, żeby psuło frajdę z czytania czy powodowało znużenie lekturą u czytelnika. Fabuła jest wciągająca, tajemnica goni tajemnicę, a główni bohaterowie są ciekawi, z rozbudowaną osobowością. Każdy z nich ma jakąś historię, którą powoli poznajemy, a to co jest niedopowiedziane dość mocno nurtuje. Sam język jest lekki, przyjemny w odbiorze i pozwalający płynnie przenieść się do świata zwanego "Czaroziemie".

Głównymi bohaterkami są dwie młode czarodziejki - Safiya i Iseult, władające dość specyficznymi mocami - Safi wie kiedy ktoś kłamie, a Iseult widzi nici więzi u ludzi. Już na pierwszych stronach przyjaciółki będące więzio-siostrami - wpadają w tarapaty i muszą uciekać z miasta, szczególnie, że Safi stara się ukrywać swoje talenty przed wszystkimi, a Iseult pochodzi z plemienia, które nie cieszy się zbytnim szacunkiem. Powieść zaczyna się w momencie gdy w Czaroziemiach nadchodzą niespokojne czasy, gdy kończy się 20-letni rozejm imperiów. Safi jako prawdodziejka byłaby bardzo przydatna każdemu kto bierze w tej wojnie udział, więc wiele osób - władców jak i najemników - nie cofnie się przed niczym aby zdobyć ją i jej moc dla siebie. Dziewczyna odkąd pamięta stara się utrzymać w tajemnicy swoją moc - nie ma nawet znamienia informującego o charakterze jej magii - co włącza ją do grona heretyków - nieoznaczonych magów. Iseult jest więziodziejką, jednak jej moce nie do końca działają tak jak trzeba, a ona sama zaczyna widzieć to, czego widzieć nie powinna. Obie dziewczyny chcą tylko jednego - żyć razem w spokoju. Jednak muszą uciekać i co gorsza, rozdzielić się, mając jedynie nadzieję na ponowne spotkanie.

"- A ja nie jadłam od wielu godzin. - Rzuciła mu gniewne spojrzenie. - Oddaj to, Polly, albo wykastruję cię widelcem."

Choć mamy tu do czynienia z dwiema głównymi bohaterkami, to odniosłam wrażenie, że opowieść jest bardziej o Safi niż Iseult - na co w jakimś stopniu wskazuje również sam tytuł książki - "Prawdodziejka". To o niej jest więcej treści i to o nią toczy się swego rodzaju walka w całej powieści. Iseult choć powinna być jej równorzędna, staje się trochę bardziej tłem. Jej postać, choć także bardzo dobrze przedstawiona, mająca własną historię i problemy, a także swoje miejsce w powieści (i to niezwykle ważne, choć zakładam, że bardziej dla późniejszych części) nie jest taka wyrazista jak postać Safi, która przebija się cały czas na pierwszy plan.

Pomijając główne bohaterki, także bohaterowie drugoplanowi byli bardzo dobrze wykreowani - do tej pory w wyobraźni widzę czerwone oczy krwiodzieja (który mnie zachwycił) czy srebrne włosy Evrane. Bardzo polubiłam Ryberę oraz wątek miłosny z jej udziałem, a także zamotany wątek dotyczący rodzinnej wioski Iseult.
To co mnie zachwyciło to spotykani na każdym rogu różnego rodzaju czarodzieje - nie tylko jak zwykle typowe dla tego gatunku osoby władające ogólnie magią wody, ognia, wiatru i ziemi - ale i krwiodzieje, głosodzieje, pływodzieje, klątwodzieje.... długo by wymieniać :). Prawdę mówiąc, z każdą stroną miałam nadzieję na następną osobą o unikalnych zdolnościach. Chyba prawie każda napotkana przez bohaterki osoba władała jakąś magiczną zdolnością - dzięki czemu w wyobraźni rysował mi się świat pełen różnego rodzaju magii. Druga fantastyczna rzecz wymyślona przez autorkę - nici więzi - wszelkie uczucia między ludźmi m.in. miłość, przyjaźń, rodzina, złość - są przedstawione jak łączące ich nici. Nici które zmieniają kolor, które żyją same w sobie, tworzą się i pękają w zależności od tego co się odczuwa. Są widoczne tylko dla więziodziejek, które dzięki swojemu darowi mogą także tworzyć powiązane z nimi kamienie które chronią, wzmacniają lub symbolizują emocje.

"Ojejku - odezwał się cień. Jesteś ciężko chora, a jeśli umrzesz, to niczego się nie nauczysz."

Na koniec słów kilka o wyglądzie książki. Zawiodłam się trochę na okładce - po pierwsze jakoś mnie nie zachwyciła, a po drugie moim zdaniem powinna być twarda, bo dość szybko niszczą się brzegi, choć nie było ku temu powodów. Za to dużym plusem jest bardzo przydatna jest mapka (już nie mówiąc o tym, że świetnie wygląda - w ogóle uwielbiam wszelkie dodatki w książkach, takie jak mapy, ilustracje, zdjęcia czy spisy postaci), umieszczona na początku książki - przyznaję, że sięgnęłam do niej z 4-5 razy (a może i więcej) - żeby sobie lepiej poukładać co i gdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz