środa, 6 lutego 2019

"Syberia II" - Recenzja gry

________________________________________________________

"Syberia II" to, jak sama nazwa wskazuje, ciąg dalszy gry "Syberia" której recenzję możecie przeczytać tutaj. Gra zaczyna się dokładnie w miejscu w którym rozstaliśmy się z Kate Walker, Oscarem - automatem i Hansem Volarberg. Tym razem razem z Kate pomagamy Hansowi dostać się na "Syberię" - wyspę na której ponoć żyją mamuty i w którą nie wierzy nikt poza plemieniem  Jukoli. I Hansem oczywiście. Fabuła jest bardzo wciągająca, dobrze wykreowana historia i bohaterowie. Choć da się zagrać w to nie znając części pierwszej, nie polecam od niej zaczynać przygody z "Syberią". Część rzeczy łączy się z wątkami z Syberi I, choćby fabularnie - między innymi, mamy tu nawiązanie do pilota znanego poprzedniej części.


Pod kątem mechaniki i grafiki gra prawie nie różni się od swej poprzedniczki, jednak jest lepiej. Kolory są bardziej wyraziste i nie odczułam wrażenia, że niektóre plansze wstawiono tylko po to by przedłużyć rozgrywkę. Noo, może raz czy dwa - gdy Kate była w lesie. Gra nadal jest w kolorystyce typowo mechanicznej, w końcu w tej grze dużą wagę przykłada się do trybów, maszyn i urządzeń, jednak tym razem "wykonanie" poszczególnych elementów jest lepsze. Ciekawa jest też zmiana "charakteru" Oscara - choć to automat, to na przestrzeni gry (najlepiej to widać, jeżeli grało się także w Syberię I) możemy zauważyć, że się zmienia - staje się mniejszym "służbistą" a większą rolę zaczynają u niego grać emocje, których, jak sam się zarzeka - nie posiada.



Gra zawiera bardzo dużo zagadek logicznych i nie tylko - przyznam, że jedna "mini-gra" mnie zaskoczyła. Łamigłówki momentami są dość trudne, trzeba naprawdę zapamiętywać sporo rzeczy i to często pomiędzy sporo oddalonymi od siebie lokacjami. Czasami nie pozostaje nic innego jak zacząć coś robić na "chybił trafił" ;)



Nadal wkurzał mnie sposób przemieszczania się pomiędzy lokacjami - choć już mniej (czyżbym się przyzwyczaiła? :P). Jednak brak szybkiego przeskakiwania między planszami jest dla mnie dość irytujący - naprawdę trzeba się nabiegać, szczególnie jak zapomnimy czegoś do jakiejś zagadki. Ja ratowałam się robiąc zdjęcia czegoś, co potem mogłam wykorzystać przy jakieś zagadce.. Irytujące były też wstawki, gdy szef Kate (który nota bene aż taki troskliwy to nie był w pierwszej części) wysyła za nią detektywa aby sprowadził ją z powrotem, co niby wynika ze strachu o nią i nagabywań przez jej rodzinę. Nic to nie wnosiło a jedynie przerywało na chwilę rozgrywkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz